ROZDZIAŁ 5
- Wszystko w porządku? - Eleanor usłyszała za plecami znajomy głos. Odwróciła się w jego kierunku. Stał przed nią Jasper. Jak zwykle w garniturze, jednak musiał gdzieś zgubić krawat, ponieważ góra koszuli była niedbale pognieciona. Ten widok przypomniał jej urodziny. Krawatem zawiązał wtedy bramę w tunelach, żeby Mandy nie mogła uciec. Bolesne wspomnienia wróciły. Dwie osoby do których czuła coś więcej oszukały ją. Księżniczka zorientowała się, że tylko patrzyła na niego nie dając mu odpowiedzi.
- Tak. Wszystko okej. - powiedziała zachrypniętym głosem. - Ted dostał to na co zasłużył.
- Ulżyło ci z tego powodu. To dobrze. Musisz tylko pamiętać, że ...
- Że Ted mógł mieć wspólnika. - przerwała mu - Pamiętam. Nie musisz się martwić. Nie jesteś już moim ochroniarzem. - powiedziała. Chłopakiem też nie, choć gazety myślą inaczej.
- Że Ted mógł mieć wspólnika. - przerwała mu - Pamiętam. Nie musisz się martwić. Nie jesteś już moim ochroniarzem. - powiedziała. Chłopakiem też nie, choć gazety myślą inaczej.
- Wiem. - odparł lekko zmieszany. Pierwszy raz usłyszała w jego głosie coś innego. Jakby bał się o czymś mówić. W sumie jego głos przypominał nieco moment kiedy powiedziała mu, że jak to wszystko się skończy ma wyjechać. Okej. Odpowiedział wtedy głosem pełnym ... tego co teraz. Smutek? Nie to było coś więcej. Na język cisnęło jej się to samo pytanie, które zadał jej przed chwilą. Wszystko w porządku? Według niej nie było. Ale zadając to pytanie wyjdzie na to, że jej zależy. Zależy? Nie mogło jej zależeć. Nie po tym wszystkim. - To ja już pójdę. - przerwał milczenie Jasper i ominął ją pewnym krokiem.
Po powrocie do pokoju wciąż nie mogła przestać myśleć. Coś było nie tak. Jedyną osobą, która mogła coś wiedzieć był jej brat. Nie czekając ani chwili poszła do pokoju Liam'a. W sypialni jednak nikogo nie było. W drodze powrotnej spotkała królową.
- Mamo. Widziałaś może Liam'a? - zapytała.
- Tak. Rozmawiałam z nim przed chwilą. Jest na dole. Rozmawia z Wilheminą. - To ta nowa dziewczyna Liam'a? Pomyślała księżniczka. Jak im zajmie pięć minut to przecież się nie obrażą.
- Dzięki. - rzuciła w kierunku matki i ruszyła w kierunku salonu nie zwracając uwagi na to, że królowa jeszcze coś do niej mówiła. Książę znajdował się dokładnie tam gdzie widziała go Helena. Z dziewczyną.
- Cześć - powiedziała z uśmiechem księżniczka. - Jestem Len. - przedstawiła się.
- Willow. - odpowiedziała dziewczyna także się uśmiechając.
- Miło mi cię w końcu poznać. - zwróciła się do niej a następnie skierowała wzrok na brata. - Mogę cię prosić na chwilę?
- Jasne. - powiedział a następnie ściszył głos i zwrócił się do Willow. Po chwili pojawił się obok siostry.
- Taka laska poleciała na ciebie? Jakim cudem?
- Masz jakąś sprawę czy chcesz się ponabijać. Bo jeśli to drugie to może zaczekać. - powiedział odwracając się od siostry.
Po powrocie do pokoju wciąż nie mogła przestać myśleć. Coś było nie tak. Jedyną osobą, która mogła coś wiedzieć był jej brat. Nie czekając ani chwili poszła do pokoju Liam'a. W sypialni jednak nikogo nie było. W drodze powrotnej spotkała królową.
- Mamo. Widziałaś może Liam'a? - zapytała.
- Tak. Rozmawiałam z nim przed chwilą. Jest na dole. Rozmawia z Wilheminą. - To ta nowa dziewczyna Liam'a? Pomyślała księżniczka. Jak im zajmie pięć minut to przecież się nie obrażą.
- Dzięki. - rzuciła w kierunku matki i ruszyła w kierunku salonu nie zwracając uwagi na to, że królowa jeszcze coś do niej mówiła. Książę znajdował się dokładnie tam gdzie widziała go Helena. Z dziewczyną.
- Cześć - powiedziała z uśmiechem księżniczka. - Jestem Len. - przedstawiła się.
- Willow. - odpowiedziała dziewczyna także się uśmiechając.
- Miło mi cię w końcu poznać. - zwróciła się do niej a następnie skierowała wzrok na brata. - Mogę cię prosić na chwilę?
- Jasne. - powiedział a następnie ściszył głos i zwrócił się do Willow. Po chwili pojawił się obok siostry.
- Taka laska poleciała na ciebie? Jakim cudem?
- Masz jakąś sprawę czy chcesz się ponabijać. Bo jeśli to drugie to może zaczekać. - powiedział odwracając się od siostry.
- Dobra. Przepraszam. Wiesz może co się dzieje z Jasperem? - zapytała.
- Nie no ludzie co z wami!? - podniósł głos - Najpierw Jasper pyta o ciebie. Jak się czujesz itp. a teraz ty pytasz o niego. Co ja encyklopedia uczuć jestem? Moglibyście pogadać to wszystko byście wiedzieli. - Gdyby to było takie proste. Pomyślała Len. Liam spojrzał na siostrę i pokręcił głową. - Wiem tylko, że chodzi o jego ojca. - Ojca? Nie wiedziała wiele o jego rodzicach. Właściwie tylko to, że mieszkają w Vegas i są, no cóż, kanciarzami jak to określił sam Jasper. Pytanie tylko czy to co mówił było prawdą.
- Co z nim? - zapytała dociekliwie Eleanor.
- Z kim? - spytał Liam.
- No z jego ojcem.
- Nie wiem. Wiesz jaki jest Jasper. Mówi tylko kiedy musi. - To była prawda. Od czasu aresztowania, które ona sprowokowała, mówił mało a od kiedy dowiedziała się o planie kradzieży jeszcze mniej. Tylko na początku był inny. Kiedy kazał jej chodzić po śniadanie, albo krytykował jej ubiór. Uśmiechnęła się na to wspomnienie. To było tylko częścią planu. A może to był prawdziwy Jasper Frost?
- Taaa. - mruknęła cicho księżniczka. Wie, że chodzi o jego ojca. To już coś. - Wiesz może jak nazywa się jego tata?
- Pewnie Frost. - odpowiedział Liam wzruszając ramionami. Widać, że humor mu dopisywał.
- Brawo panie detektywie! Nie wpadłabym na to. - powiedziała z ironią Eleanor.
- Co ty byś beze mnie zrobiła. - dodał i poszedł do Willow. To byłby koniec rozmowy. Ale wciąż istnieje osoba, która może jej pomóc w śledztwie. Pan Hill!
Tak jak pomyślała tak zrobiła. James pomógł jej poszukać czegoś na temat rodziców Frost'a. Jednak jedyne co znaleźli było to, że niejaki Jonathan Frost siedział w więzieniu za bójkę w jednym z kasyn w Vegas.
Minęły dwa dni a Eleanor nie dowiedziała się niczego nowego. Wychodziła właśnie z pokoju, kiedy wpadła na kogoś. Tym kimś był Jasper.
- Ja właśnie do Waszej Wysokości.
- Tak?
- Nie musisz przeszukiwać internetu i baz danych, żeby dowiedzieć się o moim ojcu. - powiedział a księżniczka zastygła w bezruchu. Nie wiedziała co powiedzieć. - Pochodzi z Vegas. Lubi hazard i nie raz już za to siedział. Wyrzucił mnie z domu kiedy miałem trzynaście lat. Przez pięć lat mieszkałem u ciotki, a potem znalazłem prace jako ochroniarz w kasynie w którym najczęściej grał mój ojciec. Kiedy się o tym dowiedział wkurzył się jeszcze bardziej. Wtedy postanowiłem, że będę lepszy od niego. Niedawno słyszałem, że kręci się w Londynie. Nie wiem jeszcze co tu robi ale to tylko kwestia czasu. Czasami wystarczy zapytać. - skończył i odszedł. Po prostu odszedł. Eleanor stała jeszcze jakiś czas myśląc o tym co się przed chwilą wydarzyło. Wystarczyło zapytać. - Muszę się napić. - powiedziała do siebie wracając do pokoju. W barku wciąż miała schowany zapas alkoholi. Wzięła do ręki butelkę czystej i nie szukając nawet kieliszka wzięła łyk z butelki.
W pewnym momencie drzwi jej pokoju otworzyły się, a w nich pojawił się Beck. Księżniczka siedziała w fotelu dopijając alkohol. Zaraz, zaraz. BECK! Wyprostowała się natychmiast. Mężczyzna zmierzył ją wzrokiem i pokręcił głową. Podszedł bliżej i odebrał butelkę. Po chwili usiadł na fotelu obok wciąż obserwując księżniczkę.
- Nie no ludzie co z wami!? - podniósł głos - Najpierw Jasper pyta o ciebie. Jak się czujesz itp. a teraz ty pytasz o niego. Co ja encyklopedia uczuć jestem? Moglibyście pogadać to wszystko byście wiedzieli. - Gdyby to było takie proste. Pomyślała Len. Liam spojrzał na siostrę i pokręcił głową. - Wiem tylko, że chodzi o jego ojca. - Ojca? Nie wiedziała wiele o jego rodzicach. Właściwie tylko to, że mieszkają w Vegas i są, no cóż, kanciarzami jak to określił sam Jasper. Pytanie tylko czy to co mówił było prawdą.
- Co z nim? - zapytała dociekliwie Eleanor.
- Z kim? - spytał Liam.
- No z jego ojcem.
- Nie wiem. Wiesz jaki jest Jasper. Mówi tylko kiedy musi. - To była prawda. Od czasu aresztowania, które ona sprowokowała, mówił mało a od kiedy dowiedziała się o planie kradzieży jeszcze mniej. Tylko na początku był inny. Kiedy kazał jej chodzić po śniadanie, albo krytykował jej ubiór. Uśmiechnęła się na to wspomnienie. To było tylko częścią planu. A może to był prawdziwy Jasper Frost?
- Taaa. - mruknęła cicho księżniczka. Wie, że chodzi o jego ojca. To już coś. - Wiesz może jak nazywa się jego tata?
- Pewnie Frost. - odpowiedział Liam wzruszając ramionami. Widać, że humor mu dopisywał.
- Brawo panie detektywie! Nie wpadłabym na to. - powiedziała z ironią Eleanor.
- Co ty byś beze mnie zrobiła. - dodał i poszedł do Willow. To byłby koniec rozmowy. Ale wciąż istnieje osoba, która może jej pomóc w śledztwie. Pan Hill!
Tak jak pomyślała tak zrobiła. James pomógł jej poszukać czegoś na temat rodziców Frost'a. Jednak jedyne co znaleźli było to, że niejaki Jonathan Frost siedział w więzieniu za bójkę w jednym z kasyn w Vegas.
Minęły dwa dni a Eleanor nie dowiedziała się niczego nowego. Wychodziła właśnie z pokoju, kiedy wpadła na kogoś. Tym kimś był Jasper.
- Ja właśnie do Waszej Wysokości.
- Tak?
- Nie musisz przeszukiwać internetu i baz danych, żeby dowiedzieć się o moim ojcu. - powiedział a księżniczka zastygła w bezruchu. Nie wiedziała co powiedzieć. - Pochodzi z Vegas. Lubi hazard i nie raz już za to siedział. Wyrzucił mnie z domu kiedy miałem trzynaście lat. Przez pięć lat mieszkałem u ciotki, a potem znalazłem prace jako ochroniarz w kasynie w którym najczęściej grał mój ojciec. Kiedy się o tym dowiedział wkurzył się jeszcze bardziej. Wtedy postanowiłem, że będę lepszy od niego. Niedawno słyszałem, że kręci się w Londynie. Nie wiem jeszcze co tu robi ale to tylko kwestia czasu. Czasami wystarczy zapytać. - skończył i odszedł. Po prostu odszedł. Eleanor stała jeszcze jakiś czas myśląc o tym co się przed chwilą wydarzyło. Wystarczyło zapytać. - Muszę się napić. - powiedziała do siebie wracając do pokoju. W barku wciąż miała schowany zapas alkoholi. Wzięła do ręki butelkę czystej i nie szukając nawet kieliszka wzięła łyk z butelki.
W pewnym momencie drzwi jej pokoju otworzyły się, a w nich pojawił się Beck. Księżniczka siedziała w fotelu dopijając alkohol. Zaraz, zaraz. BECK! Wyprostowała się natychmiast. Mężczyzna zmierzył ją wzrokiem i pokręcił głową. Podszedł bliżej i odebrał butelkę. Po chwili usiadł na fotelu obok wciąż obserwując księżniczkę.
- Przemyślałem sprawę. - przerwał ciszę Beck. - Nie mogę cię zmienić. Jesteś jaka jesteś i za to cię pokochałem. - Eleanor patrzyła na niego nie dowierzając. Zazwyczaj po narkotykach miała halucynacje. Czyżby już nawet alkohol sprawiał, że widzi to co nie istnieje. - Lenny. Powiedz coś. Przepraszam cię. - wyciągnął dłoń w jej stronę i pogładził po pliczku. Na jego dotyk zadrżała.
- Nie wierzę. - powiedziała po chwili. - Po co przyjechałeś? Znowu chcesz się zabawić, a potem powiedzieć, że nie pasujemy do siebie, że mam się zmie.. - nie zdołała dokończyć zdania. Na swoich ustach poczuła jego. Jej mięśnie natychmiast się rozluźniły poddając się tym samym pocałunkowi.
- Nie wierzę. - powiedziała po chwili. - Po co przyjechałeś? Znowu chcesz się zabawić, a potem powiedzieć, że nie pasujemy do siebie, że mam się zmie.. - nie zdołała dokończyć zdania. Na swoich ustach poczuła jego. Jej mięśnie natychmiast się rozluźniły poddając się tym samym pocałunkowi.
Zachęcam do komentowania i udostępniania.
Im nas więcej tym większa frajda z pisania. :)
Im nas więcej tym większa frajda z pisania. :)
BECK!!! Nie!!! Nie podoba mi się to! Nie obraź się, ale mam wrażenie że inspiracją do ostatniej sceny była ostatnia scena z odc 2x01, gdzie Len, mam wrażenie, przekonała się co do Jaspera, może chciała nawet wybaczyć mu "przygodę" z królową i nagle ni stąd pojawia się Beck. Tutaj Jasper opowiada nareszcie coś o sobie i chyba zyskuje w oczach księżniczki, która już chyba jest gotowa mu zaufać i znów między nich jak grom z jasnego nieba "spada" Beck. Jak dla mnie to powielanie zaistniałego wcześniej schematu. Ale to moje zdanie, pojedynczego czytelnika. Nie wiem jak chcesz tą sytuację rozwinąć, ale jestem ciekawa jaki pomysł urodził się w Twojej głowie i czekam na dalszy przebieg akcji ☺
OdpowiedzUsuńNie chcę by to zabrzmiało tak jak by mi się nie podobało. Jeśli traktujesz to jaka krytykę to jako pozytywną, motywującą do doskonalenia, bo naprawdę bardzo fajnie się to czyta i z niecierpliwością czekam na dalsze rozdziały.
Pozdrawiam i życzę wenyシ
Zgadzam się. Zaczerpnęłam dużo z tej sceny. Przed wielkim powrotem (który mam już mniej więcej poukładany) Jaspenor chciała trochę namieszać. Lubię jak nic nie przychodzi od razu. Ale spokojnie. Zdradzę tylko, że Beck to tylko przejściowa postać (jak w serialu). :)
UsuńDziękuję za komentarz. :)
Oj.. Zaciekawiłaś mnie jeszcze bardziej :D Teraz to już na pewno nie będę mogła się doczekać kolejnego rozdziału ;)
UsuńOstatnio pisałaś, że będziesz rzadziej publikować, a widzę, że tempa nie zwalniasz i publikujesz dzień po dniu, co mnie niezmiernie cieszy :) Mam nadzieję, że Beck długo tu nie zagości :D
OdpowiedzUsuńTen rozdział czekał na publikacje od soboty. :D
UsuńAle spokojnie. Mam wenę i piszę właśnie kolejny. Właściwie jestem już na końcówce.
Jutro zrobię korektę i jak dobrze pójdzie jutro się pojawi. :D
Pozdrawiam. :)
Super:)
OdpowiedzUsuńNie lubię Becka! Zastanawiam się czy jest ktoś kto go lubi... no nieważne. Świetny rozdział, jak zwykle z resztą. Czekam na ciąg dalszy :-)
OdpowiedzUsuń