ROZDZIAŁ 9
Rano Eleanor obudziła się cała rozpromieniona. Była 6:00. Szybko założyła białą koszulkę i czarne skórzane spodnie oraz botki na obcasie. Kiedy była gotowa pobiegła pod pokój Jaspera. Energicznie zapukała do drzwi. Długo nie otwierał więc powtórzyła czynność. Może już wyszedł. Pomyślała kiedy drzwi otworzyły się. Spojrzała na zaspanego mężczyznę, który stanął przed nią ubrany w T-Shirt i dresy. Nie wyglądał najlepiej. Może za wcześnie go obudziła. W końcu wczoraj, a raczej dzisiaj wrócili dość późno.
- Stało się coś? - zapytał Jasper przyglądając się gościowi.
- Myślałam, żeby powiedzieć mamie i Liam'owi. O Robercie. - powiedziała.
- Ty decydujesz. Pamiętaj tylko, że mogą różnie na to zareagować. Lepiej też żeby nikt poza nimi o tym nie usłyszał. - powiedział lekko zachrypniętym głosem Jasper. - Chodź. - dodał zapraszając dziewczynę do pokoju. Eleanor nigdy nie odwiedzała pomieszczeń dla służby. Pokoik był wielkości 1/4 jej pokoju. Ale trzeba przyznać, że Jasper ładnie go urządził. Mężczyzna sięgnął po coś do szuflady biurka i podał księżniczce. Był to wydruk z kamery, przedstawiający jakiegoś mężczyznę.- To Stewart. Ostatnio wychwyciły go kamery w pobliżu pałacu. Nie sądzę, żeby to był przypadek. W każdym razie gdyby informacja o tym, że Robert żyje dotarła do niego zapewne nie skończyło by się to dobrze. Nie wiemy czy ktoś jeszcze z pałacu nie jest w to zamieszany. Proponowałbym raczej wyjazd w ustronne miejsce i tam powiedzenie o księciu. Takie jest moje zdanie. - Eleanor wysłuchała do końca to co miał do powiedzenia ochroniarz i skinęła głową na znak zgody.
- W sumie moglibyśmy pojechać od razu do mieszkania. Kiedy go zobaczą na pewno uwierzą.
- Stało się coś? - zapytał Jasper przyglądając się gościowi.
- Myślałam, żeby powiedzieć mamie i Liam'owi. O Robercie. - powiedziała.
- Ty decydujesz. Pamiętaj tylko, że mogą różnie na to zareagować. Lepiej też żeby nikt poza nimi o tym nie usłyszał. - powiedział lekko zachrypniętym głosem Jasper. - Chodź. - dodał zapraszając dziewczynę do pokoju. Eleanor nigdy nie odwiedzała pomieszczeń dla służby. Pokoik był wielkości 1/4 jej pokoju. Ale trzeba przyznać, że Jasper ładnie go urządził. Mężczyzna sięgnął po coś do szuflady biurka i podał księżniczce. Był to wydruk z kamery, przedstawiający jakiegoś mężczyznę.- To Stewart. Ostatnio wychwyciły go kamery w pobliżu pałacu. Nie sądzę, żeby to był przypadek. W każdym razie gdyby informacja o tym, że Robert żyje dotarła do niego zapewne nie skończyło by się to dobrze. Nie wiemy czy ktoś jeszcze z pałacu nie jest w to zamieszany. Proponowałbym raczej wyjazd w ustronne miejsce i tam powiedzenie o księciu. Takie jest moje zdanie. - Eleanor wysłuchała do końca to co miał do powiedzenia ochroniarz i skinęła głową na znak zgody.
- W sumie moglibyśmy pojechać od razu do mieszkania. Kiedy go zobaczą na pewno uwierzą.
- Jasne. O której mam was tam zawieźć?
- Jak tylko wstaną. - powiedziała księżniczka.
- Dobrze. - odparł Jasper sięgając garnitur z szafy i wyszedł do drugiego pomieszczenia. Pewnie się przebiera. Eleanor wstała i podeszła do zdjęcia znajdującego się na biurku. Przedstawiało ono Jaspera razem z jakąś dziewczyną o czarnych włosach. Była piękna, a Jasper taki szczęśliwy. Ciekawe kim ona jest. Nagle z pomieszczenia w którym zniknął ochroniarz doszedł ją odgłos kaszlu, a chwilę później do pokoju wrócił Jasper.
- Dobrze się czujesz? - zapytała księżniczka.
- Oczywiście. - odparł krótko. Eleanor spojrzała na niego. Nie było dobrze. Wyglądał blado, a jego oczy były bardzo szkliste. Nim jednak zdążyła powiedzieć cokolwiek Jasper otworzy drzwi mówiąc - Lepiej już chodźmy.
Przed południem Eleanor porozmawiała z mamą i bratem. Powiedziała, że musi z nimi porozmawiać. Kiedy królowa zapytała o co chodzi powiedziała, że nie jest to dobre miejsce na to i zaprowadziła ich do samochodu. Jasper zawiózł ich do dzielnicy gdzie znajdowało się mieszkanie.
- Nie rozumiem. Eleanor, możesz mi wytłumaczyć co tu robimy? - zapytała królowa.
- Musimy się z kimś spotkać. - odpowiedziała księżniczka i wysiedli z samochodu. Jasper został w środku. Weszli do kamienicy a następnie do mieszkania. Wewnątrz już czekał na nich Robert. Królowa jak i Liam stanęli jak wryci.
- Cześć mamo. - powiedział książę.
- Niemożliwe. Ro... Synku! - powiedziała Helena i przytuliła swojego pierworodnego. - Jak to możliwe. Powiedzieli mi, że nie żyjesz.
- Długo tu jesteś? - zapytał Liam - I skąd ty o tym wiedziałaś? - zwrócił się do Eleanor.
- Jasper go znalazł. - powiedziała księżniczka. - Wiem od wczoraj wieczora.
- Nie masz pojęcia jak się cieszę na twój widok bracie! - po raz kolejny odezwał się Liam tym razem jednak do Roberta.
- Ale jak? - zapytała królowa.
- To długa historia. Lepiej usiądźcie. - tak też zrobili. Robert opowiedział wszystko to co wczoraj powiedział Len. Wszyscy słuchali go niedowierzając.
- Jak tylko wstaną. - powiedziała księżniczka.
- Dobrze. - odparł Jasper sięgając garnitur z szafy i wyszedł do drugiego pomieszczenia. Pewnie się przebiera. Eleanor wstała i podeszła do zdjęcia znajdującego się na biurku. Przedstawiało ono Jaspera razem z jakąś dziewczyną o czarnych włosach. Była piękna, a Jasper taki szczęśliwy. Ciekawe kim ona jest. Nagle z pomieszczenia w którym zniknął ochroniarz doszedł ją odgłos kaszlu, a chwilę później do pokoju wrócił Jasper.
- Dobrze się czujesz? - zapytała księżniczka.
- Oczywiście. - odparł krótko. Eleanor spojrzała na niego. Nie było dobrze. Wyglądał blado, a jego oczy były bardzo szkliste. Nim jednak zdążyła powiedzieć cokolwiek Jasper otworzy drzwi mówiąc - Lepiej już chodźmy.
Przed południem Eleanor porozmawiała z mamą i bratem. Powiedziała, że musi z nimi porozmawiać. Kiedy królowa zapytała o co chodzi powiedziała, że nie jest to dobre miejsce na to i zaprowadziła ich do samochodu. Jasper zawiózł ich do dzielnicy gdzie znajdowało się mieszkanie.
- Nie rozumiem. Eleanor, możesz mi wytłumaczyć co tu robimy? - zapytała królowa.
- Musimy się z kimś spotkać. - odpowiedziała księżniczka i wysiedli z samochodu. Jasper został w środku. Weszli do kamienicy a następnie do mieszkania. Wewnątrz już czekał na nich Robert. Królowa jak i Liam stanęli jak wryci.
- Cześć mamo. - powiedział książę.
- Niemożliwe. Ro... Synku! - powiedziała Helena i przytuliła swojego pierworodnego. - Jak to możliwe. Powiedzieli mi, że nie żyjesz.
- Długo tu jesteś? - zapytał Liam - I skąd ty o tym wiedziałaś? - zwrócił się do Eleanor.
- Jasper go znalazł. - powiedziała księżniczka. - Wiem od wczoraj wieczora.
- Nie masz pojęcia jak się cieszę na twój widok bracie! - po raz kolejny odezwał się Liam tym razem jednak do Roberta.
- Ale jak? - zapytała królowa.
- To długa historia. Lepiej usiądźcie. - tak też zrobili. Robert opowiedział wszystko to co wczoraj powiedział Len. Wszyscy słuchali go niedowierzając.
- Byłeś tu cały czas. - odezwała się królowa. - I nikt o tym nie wiedział.
- Przepraszam was. Za wszystko. - powiedział ze smutkiem Robert a łzy wszystkim cisnęły się do oczu.
- Najważniejsze, że jesteś cały. - powiedział Liam. - Wróćmy do pałacu.
- Ma wrócić? Tak nagle? I co powiem? Cześć! Jestem książę Robert Następca Tronu. Jednak żyję. - wtrącił Robert.
- Przecież nie będziesz się tu ukrywał. - odezwała się Helena.
- Na razie tu zostanę. Aż nie wymyślę jak się ... ujawnić.
- Dobrze więc. Chodź do mnie dziecko. - powiedziała królowa przytulając ponownie Roberta. - Kocham cię. Was wszystkich. Moje dzieci. - dodała obejmując dodatkowo bliźniaki.
- Przepraszam was. Za wszystko. - powiedział ze smutkiem Robert a łzy wszystkim cisnęły się do oczu.
- Najważniejsze, że jesteś cały. - powiedział Liam. - Wróćmy do pałacu.
- Ma wrócić? Tak nagle? I co powiem? Cześć! Jestem książę Robert Następca Tronu. Jednak żyję. - wtrącił Robert.
- Przecież nie będziesz się tu ukrywał. - odezwała się Helena.
- Na razie tu zostanę. Aż nie wymyślę jak się ... ujawnić.
- Dobrze więc. Chodź do mnie dziecko. - powiedziała królowa przytulając ponownie Roberta. - Kocham cię. Was wszystkich. Moje dzieci. - dodała obejmując dodatkowo bliźniaki.
Wszyscy wrócili do pałacu. Mimo, że było jeszcze przed osiemnastą każdy rozszedł się do siebie. To był dzień pełen wrażeń. Eleanor jednak postanowiła jeszcze odnaleźć Jaspera. Zeszła do pokoi jednak zastała tam tylko swojego ochroniarza.
- James? Widziałeś może Jaspera? - zapytała go.
- Niestety nie panienko. Ale gdy go zobaczę natychmiast księżniczkę poinformuję.
- Dziękuję. - odparła Eleanor i poszła szukać dalej. W końcu jej się udało. Znalazła go w biurze Ted'a. Siedział na krześle wpatrując się w ekran komputera.
- Tutaj jesteś! Wszędzie cię szukałam.
- Przepraszam. Nie wiedziałem, że jestem jeszcze potrzebny. - powiedział, a jego głos brzmiał zupełnie inaczej niż zwykle.
- Co tutaj robisz?
- James? Widziałeś może Jaspera? - zapytała go.
- Niestety nie panienko. Ale gdy go zobaczę natychmiast księżniczkę poinformuję.
- Dziękuję. - odparła Eleanor i poszła szukać dalej. W końcu jej się udało. Znalazła go w biurze Ted'a. Siedział na krześle wpatrując się w ekran komputera.
- Tutaj jesteś! Wszędzie cię szukałam.
- Przepraszam. Nie wiedziałem, że jestem jeszcze potrzebny. - powiedział, a jego głos brzmiał zupełnie inaczej niż zwykle.
- Co tutaj robisz?
- Przeglądam nagrania. Nie podobają mi się częste wizyty Stewart'a w okolicy pałacu. Nie wiele rozmawialiście w drodze powrotnej. Wszystko w porządku?
- Tak. Są po prostu w szoku. Sama nie mogę dojść do siebie.
- Oglądać zmartwychwstanie brata to coś nowego. - powiedział Jasper.
- Właśnie. Nie wyglądasz najlepiej. - powiedziała księżniczka.
- To bardzo miłe z twojej strony. - odparł Jasper jakby żartując.
- Oglądać zmartwychwstanie brata to coś nowego. - powiedział Jasper.
- Właśnie. Nie wyglądasz najlepiej. - powiedziała księżniczka.
- To bardzo miłe z twojej strony. - odparł Jasper jakby żartując.
- Mówię poważnie. - wstała i zbliżyła się do mężczyzny. - Pokaż. - wyciągnęła rękę w kierunku czoła Jaspera. - Masz gorączkę! - niemal to wykrzyczała. - Dlaczego nie mówisz, że źle się czujesz? Nie musisz zgrywać supermana.
- Nic mi nie jest.
- Chodź ze mną. - powiedziała stanowczo.
- Jeszcze nie skończyłem. - protestował Jasper.
- To polecenie księżniczki. - dodała. Ochroniarz wstał i ruszył za księżniczką. Na prawdę nie czuł się najlepiej, ale to on miał się opiekować nią. Nie odwrotnie. Eleanor zaprowadziła go do jej pokoju i kazała mu usiąść na kanapie. - Zaczekaj tu chwile. - powiedziała wychodząc z pokoju. Po chwili pojawiła się tam z powrotem. - Weź to. - dała mu do ręki dwie tabletki i wodę. Mężczyzna zrobił to co powiedziała. Eleanor usiadła obok niego. - Dziękuję.
- To ja powinienem dziękować.
- Nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo pomogłeś mojej rodzinie. Wszyscy jesteśmy ci naprawdę wdzięczni. Nie wiem tylko dlaczego to robisz. Przecież plan był inny. Nie wiem już, który Jasper jest prawdziwy. Szantażysta, który przespał się z moją matką i chciał mnie okraść czy dosyć dobry detektyw, który pokazał że tak naprawdę potrafi zachować się właściwie. W sumie, nadal nie rozumiem dlaczego zrezygnowałeś z Mandy, znaczy Samanthy i waszego planu. Przecież miałeś okazję zwiać. Dlaczego tego nie zrobiłeś? - spojrzała na Jaspera, który zbladł jeszcze bardziej. Czuła wyrzuty sumienia. Dręczy go tymi pytaniami i wspomnieniami a przecież on jest chory. Po chwili usłyszała zachrypnięty głos swojego towarzysza.
- Zrezygnowałem z tego bo cię ko... - przerwał na moment. - Bo cię szanuję.
- Nic mi nie jest.
- Chodź ze mną. - powiedziała stanowczo.
- Jeszcze nie skończyłem. - protestował Jasper.
- To polecenie księżniczki. - dodała. Ochroniarz wstał i ruszył za księżniczką. Na prawdę nie czuł się najlepiej, ale to on miał się opiekować nią. Nie odwrotnie. Eleanor zaprowadziła go do jej pokoju i kazała mu usiąść na kanapie. - Zaczekaj tu chwile. - powiedziała wychodząc z pokoju. Po chwili pojawiła się tam z powrotem. - Weź to. - dała mu do ręki dwie tabletki i wodę. Mężczyzna zrobił to co powiedziała. Eleanor usiadła obok niego. - Dziękuję.
- To ja powinienem dziękować.
- Nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo pomogłeś mojej rodzinie. Wszyscy jesteśmy ci naprawdę wdzięczni. Nie wiem tylko dlaczego to robisz. Przecież plan był inny. Nie wiem już, który Jasper jest prawdziwy. Szantażysta, który przespał się z moją matką i chciał mnie okraść czy dosyć dobry detektyw, który pokazał że tak naprawdę potrafi zachować się właściwie. W sumie, nadal nie rozumiem dlaczego zrezygnowałeś z Mandy, znaczy Samanthy i waszego planu. Przecież miałeś okazję zwiać. Dlaczego tego nie zrobiłeś? - spojrzała na Jaspera, który zbladł jeszcze bardziej. Czuła wyrzuty sumienia. Dręczy go tymi pytaniami i wspomnieniami a przecież on jest chory. Po chwili usłyszała zachrypnięty głos swojego towarzysza.
- Zrezygnowałem z tego bo cię ko... - przerwał na moment. - Bo cię szanuję.
Chwila wolnego i jest rozdział. Na umilenie czekania do weekendu
na kolejny.
Mam nadzieję, że nie wyszłam z wprawy.
Pozdrawiam.
na kolejny.
Mam nadzieję, że nie wyszłam z wprawy.
Pozdrawiam.