Akcja opowiadania rozgrywa się w momencie zakończenia drugiego sezonu. Ten fan-fiction będzie dotyczył mojego wyobrażenia trzeciego sezonu. Głównym wątkiem będzie oczywiście Jaspenor, ale nie zabraknie też innych bohaterów.
Miłego czytania!
ROZDZIAŁ 1
Eleanor spojrzała na Jaspera odpychającego tłum paparazzi. W jego ramionach czuła się bezpiecznie choć nigdy nie chciała tego przyznać. Na siłę chciała zapomnieć o tym co było między nimi. To nic nie znaczyło. Szantażował mnie, spał z moją matką, chciał mnie okraść! Powtarzała to sobie za każdym razem kiedy widziała jego twarz.
Uczucia Jaspera nabierały na sile z każdym dniem. Słowa wypowiedziane przez księżniczkę dzień wcześniej zabolały go. Łzy napływały do oczu na samą myśl o tym. Miał wyjechać. Zostawić ją. Sama tego chciała. Spojrzał na nią i odepchnął mężczyznę, który błysnął fleszem aparatu prosto w twarz Eleanor. Musiał ją ochronić. Ten ostatni raz.
Przed stadionem czekała limuzyna. Eleanor weszła do środka i rozsiadła się wygodnie. Ręce wciąż trzęsły jej się na wspomnienie o tym co właśnie się wydarzyło. Zbójca jej ojca, rodzic jej przyjaciółki, przyjaciel - jakby się mogło wydawać - rodziny leży teraz na środku stadionu bity i kopany przez zwolenników monarchii, przez ludzi, którzy szanują pamięć o wielkim królu. Rodzinny biznes. - pomyślała.
- Jasper! - krzyknęła, kiedy zobaczyła że były ochroniarz nie wsiada do samochodu. Mężczyzna spojrzał na nią.
- Jedźcie do pałacu. Zaraz tam będę. - powiedział i zamknął drzwi limuzyny. Kiedy samochód odjechał ruszył w kierunku stadionu. To co tam się działo przechodziło wszystko. Wściekły tłum pragnący zemsty. Ted Pryce. Sam był sobie winny. Był zdrajcą. Dlaczego? O początku był dla Jaspera mentorem. Osobą, która wiedziała kim był wcześniej. Osobą, która dała mu szansę. A teraz? Jasper mimo swych grzechów ma zaufanie rodziny królewskiej, a człowiek który przez lata chronił ich domu okazał się zdrajcą. Gorszym niż ja. Nagle usłyszał krzyk. Jego źródło znajdowało się blisko. Rozejrzał się dookoła. Nic. Wydawało mi się. Ruszył w kierunku tłumu, aby pomóc swoim kolegom i policji opanować ludzi. Krzyki nienawiści, odgłosy uderzeń przeszywały jego uszy. Wszystko zlewało się ze sobą. Mimo tego usłyszał jednak jedno zdanie "On ma broń!"
Wiadomość z ostatniej chwili! Na stadionie gdzie odbyć miał się mecz na cześć króla Simona padły strzały. Rozszerzyła się panika, ludzie starają się uciec z tamtąd jak najprędzej nie zważając na nic. Na razie nie mamy doniesień czy ktoś został ranny ani kto jest sprawcą. Wszyscy z rodziny stali przed telewizorem słuchając wiadomości.
- To moja wina - odezwał się Liam - trzeba to było załatwić w inny sposób.
- Jak? Gdyby nie to któreś z nas byłoby trupem. - powiedziała Eleanor wtulając się brata.
Uczucia Jaspera nabierały na sile z każdym dniem. Słowa wypowiedziane przez księżniczkę dzień wcześniej zabolały go. Łzy napływały do oczu na samą myśl o tym. Miał wyjechać. Zostawić ją. Sama tego chciała. Spojrzał na nią i odepchnął mężczyznę, który błysnął fleszem aparatu prosto w twarz Eleanor. Musiał ją ochronić. Ten ostatni raz.
Przed stadionem czekała limuzyna. Eleanor weszła do środka i rozsiadła się wygodnie. Ręce wciąż trzęsły jej się na wspomnienie o tym co właśnie się wydarzyło. Zbójca jej ojca, rodzic jej przyjaciółki, przyjaciel - jakby się mogło wydawać - rodziny leży teraz na środku stadionu bity i kopany przez zwolenników monarchii, przez ludzi, którzy szanują pamięć o wielkim królu. Rodzinny biznes. - pomyślała.
- Jasper! - krzyknęła, kiedy zobaczyła że były ochroniarz nie wsiada do samochodu. Mężczyzna spojrzał na nią.
- Jedźcie do pałacu. Zaraz tam będę. - powiedział i zamknął drzwi limuzyny. Kiedy samochód odjechał ruszył w kierunku stadionu. To co tam się działo przechodziło wszystko. Wściekły tłum pragnący zemsty. Ted Pryce. Sam był sobie winny. Był zdrajcą. Dlaczego? O początku był dla Jaspera mentorem. Osobą, która wiedziała kim był wcześniej. Osobą, która dała mu szansę. A teraz? Jasper mimo swych grzechów ma zaufanie rodziny królewskiej, a człowiek który przez lata chronił ich domu okazał się zdrajcą. Gorszym niż ja. Nagle usłyszał krzyk. Jego źródło znajdowało się blisko. Rozejrzał się dookoła. Nic. Wydawało mi się. Ruszył w kierunku tłumu, aby pomóc swoim kolegom i policji opanować ludzi. Krzyki nienawiści, odgłosy uderzeń przeszywały jego uszy. Wszystko zlewało się ze sobą. Mimo tego usłyszał jednak jedno zdanie "On ma broń!"
Wiadomość z ostatniej chwili! Na stadionie gdzie odbyć miał się mecz na cześć króla Simona padły strzały. Rozszerzyła się panika, ludzie starają się uciec z tamtąd jak najprędzej nie zważając na nic. Na razie nie mamy doniesień czy ktoś został ranny ani kto jest sprawcą. Wszyscy z rodziny stali przed telewizorem słuchając wiadomości.
- To moja wina - odezwał się Liam - trzeba to było załatwić w inny sposób.
- Jak? Gdyby nie to któreś z nas byłoby trupem. - powiedziała Eleanor wtulając się brata.
- Jedno wiemy na pewno. Ted Pryce już nikomu nie zagraża. - do rozmowy dołączyła królowa.
- Nie słyszałaś wiadomości mamo? Ktoś tam ma broń! Ktoś strzelał! - Liam wstał zdenerwowany. Ktoś mógł nie żyć przez niego. Co jeśli zabiją Ted'a. Jak ja to powiem Ophelii?
Nagle w pałacu rozległ się dźwięk otwieranych w pośpiechu drzwi.
- Poziom pierwszy zagrożenia! Trzeba obstawić drzwi i bramę! - krzyknął Jasper do innych ochroniarzy. Eleanor odczuła ulgę kiedy go zobaczyła. Po usłyszeniu w telewizji, że padły strzały różne myśli krążą po głowie i o dziwo pierwszą jaka jej przyszła wtedy do głowy była Co jeśli to Jasper jest ranny? Ale nic mu nie było. Stał tutaj razem z innymi rozdzielając obowiązki ochrony. Chwilę później obok Liama, Eleanor i Heleny pojawił się pan Hill.
- Co się dzieje? - zapytała królowa.
- Na razie nic nie jest pewne. Są podejrzenia, że Ted Pryce nie działał sam i, że wciąż planują atak na rodzinę królewską. - odparł James.
- Czyli, że to jeszcze nie koniec. - wtrąciła księżniczka. W tej chwili do salonu wkroczył Cyrus, który z nienawiścią spojrzał na Helenę.
- Cyrus! Tu się ukrywasz! - zawołała królowa. - Gdzie one są? - zapytała już nieco ciszej.
- O czym ty mówisz kobieto? Zginęły ci jakieś kolczyki?
- Ty już dobrze wiesz o czym mów.... - nagle przerwał jej męski głos.
- Bramy obstawione. Na razie jest bezpiecznie. Jednak proszę nie wychodzić z pałacu. Nawet do ogrodu. - powiedział Jasper i ruszył w kierunku drzwi. Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Tam mieli czas na przemyślenie dzisiejszego dnia.
Po godzinie Eleanor postanowiła się przejść. Co prawda nie mogła wychodzić ale pałac jest na tyle duży, że można spokojnie po nim spacerować. Kiedy zeszła na dół zobaczyła dobrze jej znaną postać. Tym razem jednak ubraną inaczej. Eleganckie spodnie zastąpiły luźne jeansy, biała koszulę, granatowy T-shirt, a marynarkę czarna bluza. Przez ramię miał przewieszoną torbę sportową.
- Jasper! - zawołała księżniczka. - Co się dzieje? Gdzie się wybierasz?
Nagle w pałacu rozległ się dźwięk otwieranych w pośpiechu drzwi.
- Poziom pierwszy zagrożenia! Trzeba obstawić drzwi i bramę! - krzyknął Jasper do innych ochroniarzy. Eleanor odczuła ulgę kiedy go zobaczyła. Po usłyszeniu w telewizji, że padły strzały różne myśli krążą po głowie i o dziwo pierwszą jaka jej przyszła wtedy do głowy była Co jeśli to Jasper jest ranny? Ale nic mu nie było. Stał tutaj razem z innymi rozdzielając obowiązki ochrony. Chwilę później obok Liama, Eleanor i Heleny pojawił się pan Hill.
- Co się dzieje? - zapytała królowa.
- Na razie nic nie jest pewne. Są podejrzenia, że Ted Pryce nie działał sam i, że wciąż planują atak na rodzinę królewską. - odparł James.
- Czyli, że to jeszcze nie koniec. - wtrąciła księżniczka. W tej chwili do salonu wkroczył Cyrus, który z nienawiścią spojrzał na Helenę.
- Cyrus! Tu się ukrywasz! - zawołała królowa. - Gdzie one są? - zapytała już nieco ciszej.
- O czym ty mówisz kobieto? Zginęły ci jakieś kolczyki?
- Ty już dobrze wiesz o czym mów.... - nagle przerwał jej męski głos.
- Bramy obstawione. Na razie jest bezpiecznie. Jednak proszę nie wychodzić z pałacu. Nawet do ogrodu. - powiedział Jasper i ruszył w kierunku drzwi. Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Tam mieli czas na przemyślenie dzisiejszego dnia.
Po godzinie Eleanor postanowiła się przejść. Co prawda nie mogła wychodzić ale pałac jest na tyle duży, że można spokojnie po nim spacerować. Kiedy zeszła na dół zobaczyła dobrze jej znaną postać. Tym razem jednak ubraną inaczej. Eleganckie spodnie zastąpiły luźne jeansy, biała koszulę, granatowy T-shirt, a marynarkę czarna bluza. Przez ramię miał przewieszoną torbę sportową.
- Jasper! - zawołała księżniczka. - Co się dzieje? Gdzie się wybierasz?
- Spełniam twoją prośbę. - odpowiedział ze smutkiem w oczach. Eleanor spojrzała na niego ze zdziwieniem. Nie wiedziała o co mu chodzi. Mężczyzna zorientował się, że nie zrozumiała dlatego dokończył. - To już prawie koniec. Wyjeżdżam. Tak jak prosiłaś.
---
To by było tyle na początek. Jeżeli Wam się spodoba to będę pisała dalej, bo mam jeszcze kilka pomysłów.
Jeśli wkradły się jakieś błędy to przepraszam i proszę o zwrócenie mi uwagi.
Pozdrawiam
To by było tyle na początek. Jeżeli Wam się spodoba to będę pisała dalej, bo mam jeszcze kilka pomysłów.
Jeśli wkradły się jakieś błędy to przepraszam i proszę o zwrócenie mi uwagi.
Pozdrawiam
Super!!! Ja czekam na ciąg dalszy :-)
OdpowiedzUsuńWkradła Ci się literówka powinno być "rodzic jej przyjaciółki"
Dzięki. :)
UsuńPoprawione. :)
Świetne, czekam na dalsze rozdziały i życzę weny ;)
OdpowiedzUsuń~S
Kochana, pisz więcej na pewno przyda mi się jakaś rozrywka 'Royals'owa' na okres przerwy sezonowej :)
OdpowiedzUsuńJuż jestem ciekawa jak dalej zarysujesz wątki i ile z nich pokryje się z przyszłym sezonem, który za pewne będzie spektakularny :)
Pozdrawiam i przesyłam siły na kolejne rozdziały :D
Fanfic o moim ukochanym serialu <3
OdpowiedzUsuńSama mam w głowie całe opowiadanie o nich, właśnie po zakończeniu drugiego sezonu, ale znając mnie to zabraknie mi czasu, a szkoda, bo podoba mi się to co wymyśliłam xd
Czekam na kolejny rozdział i w wolnych chwilach zapraszam do siebie, może akurat spodoba Ci się ta tematyka :)
Świetny pomysł na bloga! I powiem Ci, że nieźle wyszło! Przyjemnie się czyta :)
OdpowiedzUsuńRozdziały wg mnie powinny być trochę dłuższe. Poza tym jedynie interpunkcja rzuciła mi się w oczy. Brakuje mi w kilku miejscach przecinka, ale lepsze przecinki niż błędy :*
Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością :3
Pozdrawiam i życzę weny!
Ana Bane
Dzięki! :)
UsuńNiestety interpunkcja to mój odwieczny problem. Ale postaram się to poprawić. :)
Kocham Cię za to, że piszesz fanfika o The Royals!I na dodatek o Jasperze i Elenaor, jestem w niebie. W oczekiwaniu na trzeci sezon przyda mi się trochę zaspokoić ciekawość (nawet przez to co napiszesz)
OdpowiedzUsuńMama nadzieję, że nie odejdzie, bo jezuuuuu omv
Kocham Cię za to, że piszesz fanfika o The Royals!I na dodatek o Jasperze i Elenaor, jestem w niebie. W oczekiwaniu na trzeci sezon przyda mi się trochę zaspokoić ciekawość (nawet przez to co napiszesz)
OdpowiedzUsuńMama nadzieję, że nie odejdzie, bo jezuuuuu omv